piątek, 15 sierpnia 2014

Ucz się Jasiu, ucz!


Po rocznej przerwie - co przyznaję ze skruchą - wróciłem do pisania blogu. Minione 12 miesięcy było tak intensywne w wydarzenia, pracę, że na blog po prostu już nie wystarczyło ani czasu, ani sił. Postanowiłem jednak wrócić do tego, co mi bardzo bliskie, czyli opisywania świata sportu. Do tego wpisu sprowokowało mnie dwóch wybitnych sportowców.

W czwartek 14 sierpnia gościłem w Brzeźnie. To wioska ukryta wśród lasów i pól, gdzieś między Obornikami Śląskimi a Prusicami na Dolnym Śląsku.Tym, co ją wyróżnia, jest odrestaurowany pałac i pole golfowe. Właśnie na nim w połowie sierpnia rozgrywany jest turniej dla młodych golfistów z cyklu Faldo Series Poland Championship. Sir Nick Faldo, przed laty lider światowego rankingu w tej dyscyplinie, organizując 38 takich turniejów pomaga i promuje młodych graczy.
W Polsce tak zwanymi ambasadorami cyklu są: Mateusz Kusznierewicz, Jerzy Dudek i Robert Wójcik (z kabaretu Ani Mru Mru). I właśnie w czwartek miałem przyjemność być na spotkaniu Kusznierewicza i Dudka z młodymi polskimi golfistami. Na blogu sportowym nie będę przypominał jakie sukcesy odnosili w przeszłości obaj panowie.
Mój podziw dla nich wzrósł - i to znacząco - z dwóch powodów. Po pierwsze: za jakość spotkania. Nie było w nim nic na siłę. Żadnej pańszczyzny, odbębnienia obowiązku. Mateusz i Jurek kapitalnie opowiadali o swoich karierach, o pokonywaniu kolejnych barier, o podglądaniu innych gwiazd sportu.
I tu jest powód drugi: obaj bardzo namawiali młodzież z dyscypliny tak odmiennej od ich głównych dyscyplin (bo teraz są pochłonięci golfem), by podglądała mistrzów. By zapisywała sobie nawet pojedyncze zdania wypowiedziane przez prawdziwe gwiazdy sportu, i próbowała te myśli, zalecenia, wskazówki realizować w swoim treningu i zawodach. pamięć bowiem jest zawodna i wybiórcza. A do słowa zapisanego zawsze można wrócić. Obaj wielcy mistrzowie mają w swoich kolekcjach zeszyty z takimi zapiskami. Że im pomogły, chyba nikt nie ma wątpliwości.
Ich wywody skojarzyły mi się z sytuacją sprzed około 10-12 lat. Wówczas w Brzegu Dolnym (koło Wrocławia) działał ośrodek przygotowań olimpijskich  Ateny 2004 dla zapaśników w stylu wolnym. Któregoś dnia zapytałem jednego z dolnobrzeskich trenerów miejscowego klubu Rokita, czy chodzą na zajęcia ze swoimi zawodnikami by podpatrywać kadrowiczów, by uczyć się czegoś nowego od trenerów reprezentacji. - Nie, to dla nas zbyt wysoki poziom - odpowiedział z pełną powagą.
Dolnobrzescy zapaśnicy co jakiś czas odnoszą sukcesy w zawodach rangi Mistrzostw Polski i Pucharu Polski, ale trudno je uznać za wyraźny efekt systemu szkoleniowego. A jakie są całe polskie zapasy w stylu wolnym, zapewne także częściowo przez taką niechęć do wzorowania się na lepszych od siebie, chyba nie trzeba wyjaśniać.
Tomasz Wlezień


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz