sobota, 9 lutego 2013

Dominatorzy w innej roli


Dziennikarstwo to umiejętność obserwowania i zadawania pytań, by wiedzieć więcej. Niekiedy jednak nie trzeba stawiać pytań, wystarczy obserwować i zbierać materiały do teledysków prezentujących sportowców. Nie jest to już dziennikarstwo, a raczej zajęcie z jego peryferii, pogranicza sięgającego gdzieś w stronę sztuki filmowej. Przy okazji - dobra zabawa.
Fot.TW-MEDIA
Ja zbierałem materiały, Jacek budował fabuły łącząc obrazy i dźwięki.

Dziennikarstwo bez słów
Mijający tydzień był nieco inny niż zwykle. Skupiłem się na przygotowaniu materiałów nowych, ale też wyszukiwaniu archiwalnych. Ich połączenie pozwoliło stworzyć sportowe teledyski prezentujące 10 laureatów Plebiscytu „Słowa Sportowego” na najpopularniejszego sportowca Dolnego Śląska w 2012 roku. Tej pracy towarzyszyło kilka zaskakujących spostrzeżeń związanych z samym Plebiscytem, jak i dziennikarstwem.
Odskocznia od codziennej reporterki okazała się podwójnie zyskowna. Z jednej strony pozwoliła odpocząć od codzienności, dając luksus Nie-Zadawania-Pytań w trakcie kręcenia zdjęć, a później – już w trakcie montażu – przyjemność oglądania pracy montażysty budującego fabułę ze zdjęć i muzyki, a pozbawioną słów. Bez potrzeby wciskania między ujęcia wypowiedzi bohaterów sportowych felietonów. Z drugiej strony – właśnie taka odmiana tym ostrzej pokazuje, że dziennikarstwo jednak opiera się na zadawaniu pytań, dodawanych do oczywistej w tej dziedzinie obserwacji i oceny.

Sport to też zabawa
Najprzyjemniejszą zabawę mieliśmy na treningu Pauliny Bieć. To wielokrotna mistrzyni świata w kickboxingu. Przed pojedynkami podobno trochę się denerwuje, ale – jak mówi jej trener, Tomasz Skrzypek - w ringu jest już automatem do walki. Przed naszym filmowaniem również była nieco speszona, przecież granie przed obiektywem kamery to nie jest jej naturalne środowisko. Kto by pomyślał! A jednak…
Z czasem się oswoiła z obecnością kamery i przestała na nas zwracać uwagę. I wtedy Wojtek Majewski, operator kamery, zauważył przy ścianie stojak na ciężarki. – Postawimy na nim kamerę i będziemy jeździć dookoła pani Pauliny – powiedział niepewnym głosem chyba obawiając się, czy takie zachowanie nie oburzy ćwiczących. Nie oburzyło. A zabawa była przy tym przednia. Śmiech – niemal do upadłego. Dobrze, że nikt tego poza nami nie widział!

Dominacja londyńczyków
Teraz jeszcze trochę o wynikach Plebiscytu, którego wyniki ogłoszono w sobotni wieczór:
1.Damian Janikowski (Śląsk Wrocław) – zapasy
2.Oliwia Jabłońska (Start Wrocław) – pływanie
3.Aleksandra Dawidowicz (CCC Polkowice) - kolarstwo górskie
4.Waldemar Sobota (Śląsk Wrocław) – piłka nożna
5.Agnieszka Sypień (WKKK A.iS.Sypieniów) – karate kyokushin
6.Paulina Bieć (Fighter Wrocław) – kickboxing
7.Tomasz Jędrzejak (Betard Sparta Wrocław) – żużel
8.Jolanta Zawadzka (Polonia Wrocław) – szachy
9.Joanna Obrusiewicz (KGHM Metraco Zagłębie Lubin) – piłka ręczna
10.Paulina Brzeźna-Bentkowska (Atom Boxmet Dzierżoniów) - kolarstwo

Zauważmy interesujące prawidłowości. Kto jest na pierwszych dwóch miejscach? Medaliści z Londynu: Damian Janikowski (Igrzyska Olimpijskie) i Oliwia Jabłońska (Paraolimpiada). Ciekawe, nieprawdaż? Wśród laureatów przeważają kobiety 7:3. Agnieszka Sypień i Paulina Bieć, dwie polskie królowe światowych ringów i mat, znalazły się na sąsiadujących miejscach. Podobnie, jak w bliźniaczym plebiscycie Gazety Wrocławskiej, rozstrzygniętym przed miesiącem, wśród laureatów nie ma Sebastiana Mili, ulubieńca wrocławskich kibiców.

We Are the Champions
Relacja z Balu Sportowca: TVP Wrocław, niedziela, godz. 19.30. Reportaż będzie miał 25 minut. Na koniec mała dygresja związana z prezentacją zwycięzcy. Montażysta Jacek Kaźmierczak podłożył do teledysku muzykę Vangelisa. - A może Janikowskiemu damy „We Are the Champions”? – uśmiechnąłem się do Jacka. – Co ty, wiochy robić nie będziemy….
Na cóż to zeszło skądinąd świetnemu utworowi kapitalnej grupy Queen. Jest wykorzystywany zawsze i wszędzie, także na zawodach gminnych, dzielnicowych i klubowych. O częstotliwości jego emisji można powiedzieć, że utwór niejako trafił „pod strzechy”. W takim nagromadzeniu jednak wyraźnie mu to nie posłużyło. Przewrotnie można powiedzieć, że sam zgotował sobie taki los, choć … na niego nie zasługuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz