piątek, 25 stycznia 2013

Sport „inaczej”, czyli jak diabeł miesza w tym kociołku



Czas nie znosi próżni, również w świecie sportu. Powstają więc nowe dyscypliny, o jakich niekiedy filozofom się nie śniło. W tym felietonie jako mimowolni bohaterowie wystąpią: Majowie, dziennikarze, kibice, piłkarze nożni KGHM Zagłębia Lubin. I my wszyscy, czyli świadomi - lub nie - uczestnicy medialnego szumu.

Rys.Magdalena Wlezień

Przeczytałem kilka podsumowań sportowego roku 2012. Niektóre całkiem sympatyczne. Ponieważ nie natrafiłem w nich na fragmenty poświęcone nowym dyscyplinom sportowym (może to moje przeoczenie, wszystkiego przeczytać nie można), postanowiłem dodać tę nową kategorię. Może by tak spróbować wariantu odmiennego?

1.Jako że świat nie znosi próżni i gna do przodu coraz prędzej, przybywa nam dyscyplin dziwnych, odmiennych od dotychczas znanych, zaskakujących. Zwłaszcza pod koniec poprzedniego roku intensywnie uprawianą dyscypliną było strojenie żartów z końca świata. Sport indywidualny, zgodny z antyczną zasadą: Citius, Altius, Fortius, ale rozszerzony o jedną wartość: Głupiej. Niestety, nie wiadomo kto wygrał, i jaki jest rekordowy wynik.

2.Endemiczną dyscyplinę wymyślono w Zagłębiu Lubin. Najpierw działacze walczyli, by w jak najmniejszej jednostce czasu sprowadzić jak najwięcej piłkarzy (ze szczególnym naciskiem na tych zagranicznych). Pod koniec ubiegłego roku nastąpił nawrót – trochę jak w kolarskiej jeździe na czas – i hurtowo zrezygnowali z kilku graczy. Gdzie jest meta, na razie nie wiadomo. Już zanotowali jednak wynik godny mistrzostwa świata: udało się im wypożyczyć do tureckiego Gaziantepspor Kulübü Darvydasa Šernasa, czyli napastnika nie strzelającego bramek.

3.Stary jak świat – świat mediów w tym przypadku – jest sport polegający na polemice dziennikarzy z różnych wydawnictw. Dotychczas jednak dyscyplina indywidualna, niekiedy rozgrywana w deblu lub mikście, ostatnimi czasy w Polsce przybrała formę gry drużynowej. To już walka całych wydawnictw wspierających nasz rząd z tymi, które z rządów zadowolone nie są.

4.Inną dyscypliną rozwojową – tu zaczerpnę terminologii prawniczej – jest gotowanie. W III, IV itd. RP gotują już wszyscy i wszędzie. Wielu „sportowców” uznało, że skoro taki Robert Makłowicz potrafi, to dlaczego nie oni? Chyba też wykupię licencję zawodniczą.

5.Kto nakręci bardziej ogłupiający polski film, i ściągnie na niego większą liczbę widzów. To dopiero konkurencja sportowa w całej pełni łącząca dwie dyscypliny. Coś jakby biathlon albo kombinacja norweska.

6.Na koniec chciałbym podać swój typ na najładniej wykonaną ludyczną przyśpiewkę pt. „Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało”. To niezagrożony zwycięzca w kategorii na najbardziej kretyńską piosenkę w konkurencji „Każdy śpiewać może”. Zawsze i wszędzie.
Śledźmy wydarzenia 2013 roku, a na pewno dostrzeżemy nowe dyscypliny sportowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz