niedziela, 16 września 2012

Jak polscy piłkarze budują Bundesligę

Polscy piłkarze do niemieckiej Bundesligi lgną od kilkudziesięciu już lat z nadzieją zrobienia kariery, zdobycia sławy i zarobienia pieniędzy. Takie postaci, jak: Mirosław Okoński, Andrzej Buncol, Waldemar Matysik, Jan Furtok, Włodzimierz Smolarek, Marek Leśniak, Adam Matysek, Tomasz Wałdoch, Tomasz Hajto, czy Jacek Krzynówek i jeszcze wiele innych naprawdę sporo znaczą w kraju za Odrą.
Od kilkunastu miesięcy fascynujemy się postawą Łukasza Piszczka, Jakuba Błaszczykowskiego i Roberta Lewandowskiego. O wpływie naszego tria na grę Borussii Dortmund już chyba napisano wszystko, choć zapewne jeszcze coś nowego przeczytamy…
To wpływ Polaków łatwy do uchwycenia. Namacalny. Bezpośredni. Ale kilkanaście dni temu pojawił się nowy element – wpływ pośredni. To sposób bardziej wysublimowany. Wymagający działań o stopniu zaawansowania sportowego, ale technicznego i mentalnego na znacznie wyższym poziomie niż dotychczas. To wręcz wpływ jednej nacji na drugą nację, pokazujący jak należy grać zespołowo.
Gdy piłkarze Śląska Wrocław zobaczyli w pierwszym meczu IV rundy eliminacji Ligi Europy z Hannover 96, jak niewiele brakuje naszemu rodakowi, Arturowi Sobiechowi do pierwszego składu niemieckiej drużyny, postanowili go odblokować. W meczu rewanżowym pozwolili niedocenianemu napastnikowi strzelić dwie bramki. Ta piękna przysługa nie została zmarnowana. Sobiech szansę wykorzystał. Ustawione już prawidłowo celowniki przydały mu się w meczu Bundesligi, gdy Wilkom z VfL Wolfsburg zaaplikował także dwie bramki.
I teraz ten polski nieudacznik, jeden z najgorszych transferów – jak nazywała go część z niemieckich dziennikarzy – nagle stał się gwiazdą zespołu, a tytuł gwiazdy ligi - na razie w skali kolejki - też był blisko.
Cieszmy się z małych sukcesów. Wrocławscy piłkarze opinii o polskim futbolu – panującej w Niemczech – nie zmienili. Ale uratowali chociaż opinię o pojedynczych piłkarzach. Tak, wielkie serce też się liczy. Nie tylko do walki. Pomoc, zwłaszcza w formie wolontariatu, jest w cenie.
Niestety, kontynuacji na razie nie będzie. Przynajmniej przez rok, do kolejnych ewentualnych spotkań z jakąś niemiecką drużyną w eliminacjach LM lub LE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz