piątek, 21 września 2012

Jak wysoko trzeba prowadzić, by wygrać?



Fot.TW-MEDIA
Marek Novy nie zdołał złamać passy „wiecznie drugiego” w turniejach cyklu EPD Tour.

Koncentracja, nie lekceważenie przeciwnika, walka do końca, mieć swój dzień i takie tam tym podobne dyrdymały to lista nic nie znaczących bezwartościowych ogólników, wyświechtanych sloganów. Jakże często słyszymy je w trakcie konferencji prasowych przed i po zawodach. Sportowcy i trenerzy podpierają się nimi niemal w każdej możliwej sytuacji. To slogany nic nie znaczące tylko pozornie, co właśnie znalazło potwierdzenie w życiu. Kolejne potwierdzenie…

Slogan może być życiowy
Oczywiście ważne jest, gdy za tymi słowami-kluczami idzie dodatkowy przekaz. Gdy sportowiec potrafi dodać coś od siebie. Ale akurat nie o tym chciałem dziś napisać, tylko o koncentracji itd., itp., et cetera… czyli o sloganach.
Ile uderzeń w golfie daje bezpieczną przewagę? Jak dotychczas na to pytanie nie znalazłem odpowiedzi. A zadałem je gdy usłyszałem końcowe wyniki golfowej rywalizacji w turnieju Deutsche Bank Wrocław Open. Pytanie zadałem Joannie Druźbie z biura prasowego. Pani Joanna też nie znała odpowiedzi, a jeśli przyjrzymy się przebiegowi rywalizacji, to nie mam pewności, czy potrafiłby na nie odpowiedzieć Marek Novy. Bohater tego felietonu w piątek i sobotę był właściwie jedynym kandydatem do zwycięstwa. Faworytem. W niedzielę oddał je w sposób … hm, zaskakujący, to chyba najlepsze słowo.

Poczekajmy z gratulacjami
Na początku muszę podać jedną informację, by śledzenie drogi zawodnika było czytelne. Znajdujące się w Krzyżanowicach pod Wrocławiem pole TOYA Golf & Country Club obliczone jest na 72 uderzenia. Tyle właśnie powinno wystarczyć dobremu golfiście, by piłeczka trafiła do wszystkich 18 wyznaczonych dołków. Bardzo dobrzy zawodnicy osiągają nawet wyniki lepsze. Marek Novy już w pierwszym dniu niedawnego turnieju miał wynik 63 uderzeń. To dało Czechowi 5 uderzeń przewagi nad dwójką najbliższych mu konkurentów, i 6 uderzeń nad kolejnymi pięcioma graczami.
Po drugim dniu grupy pościgowe się wykruszyły, a na pozycję wicelidera awansował Stephan Wolters. Niemiec miał jednak aż 7 uderzeń straty do Novego. I właśnie wówczas pół żartem, pół serio zagadnąłem Marka, że właściwie można mu już gratulować zwycięstwa. Przecież ma tak dużą przewagę, że wystarczy by w niedzielę zagrał sobie spokojnie, bez stresu i zwycięstwo ma w kieszeni. – Nie, nie! – gwałtownie, choć z uśmiechem zaoponował. – Turniej jeszcze się nie skończył. Jutro muszę być skoncentrowany. Muszę jeszcze raz dobrze zagrać. Na gratulacje jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie.

Faworyt traci przewagę
I nadeszła niedziela. Lider po dwóch rundach stracił kontrolę nad wydarzeniami. Na ostatnim dołku dał się dogonić Niemcowi Stephanowi Woltersowi. Później były aż dwa dołki dogrywki, i poznaliśmy zwycięzcę zawodowego turnieju. Został nim Niemiec. Marek Novy chyba się przyzwyczaił się do drugiego miejsca. We wcześniejszych, podobnych turniejach był w tym roku drugi już trzykrotnie. Ze swojego pobytu we Wrocławiu zadowolony zapewne nie był, choć jeszcze w sobotę zapewniał, że miasto bardzo mu się podoba, a poza tym można tu kupić jego ulubionego Pilsnera. Interesujące, czy pamiętał o tym w niedzielne popołudnie.
Za to Wolters był szczęśliwy: - To moje pierwsze zawodowe zwycięstwo, mimo że w cyklu EPD Tour gram już dwa sezony.
Wyjaśnijmy cóż się kryje pod tą nazwą. European Professional Development Tour to zawodowa liga golfa. W Europie zajmuje trzecią pozycję, po stojących na wyższym poziomie Challenge Tour, a przede wszystkim - European Tour. Udział w EPD Tour jest dla młodych zawodowych golfistów z całej Europy szansą awansu do wyższych rozgrywek.

Teraz o Polakach
Deutsche Bank Wrocław Open był największym wydarzeniem golfowym w Polsce w sezonie 2012.
 Do stolicy Dolnego Śląska powrócił po dwóch latach przerwy. Warto zauważyć niezłą grę Polaków. Na 10. miejscu ukończył go Jan Szmidt junior, na 11. – Mateusz Gradecki. Obaj reprezentują klub TOYA, obaj znają podwrocławskie pole. Było im łatwiej. Ale też obaj są jeszcze juniorami, nie przygniotła ich odpowiedzialność gry przed własnymi kibicami, mediami. Zaliczyli 3 bardzo przyzwoite, wyrównane turniejowe dni uzyskując na 72-uderzeniowym polu wyniki od 70 do 73 uderzeń. Pokazali, że zawodowa 3. liga golfowa w Europie to już jest ich poziom. Teraz niech się w nim zadomowią i ruszają na kolejny. Ich dobre wyniki pomogą golfowi w Polsce. Oczywiście pod warunkiem, że młodzi Polacy będą pamiętać o: koncentracji, nie lekceważeniu przeciwnika, walce do końca i takim tam podobnym dyrdymałom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz